wtorek, 5 maja 2015

Wyspiarskie aventuras. "Najki" z Teneryfy.

To co najlepsze, najfajniejsze, najciekawsze na temat Wyspy Jaszczurek - w moim, skromnym, wydaniu :)

"NAJ" 
Teneryfka to największa wyspa archipelagu, a także najgęściej zaludniona i posiadająca najwyższą górę Hiszpanii - wulkan Teide (3718). Z mojego punktu widzenia - z najczarniejszym i najpiękniejszym piaskiem ;)

"JAK DŁUGO?"
Lecimy z Polski ok. 5h. Możemy wylądować na jednym z dwóch lotnisk: Aeropuerto de Tenerife Sur i Aeropuerto de Tenerife Norte. Wysepka wcale nie jest taka mała, jaka się wydaje...

"JEST RÓWNIEŻ I BIEL"
Biały piasek znajdziemy np. na Playa de las Teresitas - z tym, że sztuczny, przywieziony z Sahary. Stamtąd właśnie dociera na całe Kanary tzw. Calima - pył pustynny. Trwa kilka dni, jest dość uciążliwy, ale do przeżycia. Krótko mówiąc - auta nie są zbyt czyste;) 
http://la-palma.pl/wp-content/uploads/2010/12/calima.jpg 
Źródło: http://la-palma.pl/wp-content/uploads/2010/12/calima.jpg 

"UNESCO"
Parque nacional del Teide należy właśnie do Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO - każdy kto był tam bądź też będzie, wie dlaczego. Widoki zapierają dech w piersiach, jest to po prostu "coś" totalnie innego. Klimat z pewnością nie jest nudny - wjeżdżasz na wulkan zimą - śnieg, zjeżdżasz na dół wyspy - plażowanie... Maravilloso!
 
 
 
"SMOCZA KREW"
Miasteczko Icod de los Vinos związane jest z tradycją zarówno rodowitych mieszkańców Kanarów zwanych Guanczami, ale również z historią smoczych drzew (wcześniejszy post). Te dragos milenarios posiadają "smoczą krew" - sok, który w kontakcie z powietrzem zmienia kolor na czerwony. Ktoś chętny na degustację?
 
 
"ATRAKCJE W LICZBACH"
Azjatycki Siam Park mierzy aż 185 000 m2, zoologiczny Loro Park - 33 hektary. Ten drugi posiada ponad 300 gatunków zwierząt, sama "Planeta pingwinów" to 3 900 m2 piękna. Robi wrażenie...
 


 
 
"KARNAWAŁ"
Santa Cruz de Tenerife, pełna uroku stolica, pod koniec lutego staje się jedną wielką imprezą, trwającą 3 tygodnie. Przepełniona kolorytem, wielobarwnymi strojami wprowadza nas w zupełnie inny, odrywający od jakichkolwiek problemów świat. Miałam ogromną przyjemność przebywania tam, dostarczyło mi to wiele radości i możliwości obserwowania ludzi, dla których super normalne jest to, że mogą się przebrać np. za podpaskę... Tak, dokładnie taki strój można było dostrzec. Ten klimat po prostu trzeba poczuć osobiście.
 
momentos inolvidables...




wtorek, 14 kwietnia 2015

Wyspiarskie aventuras

Od czego by tu zacząć... Najlepiej od Teneryfki! To tutaj zaczęła się mi aventura z kulturą, językiem, zwyczajami hiszpańskimi. Moja natura należy do słońca, plaż, pięknych wschodów i zachodów słońca na horyzoncie. Kiedyś powiedziałabym, że jest to niewiarygodnie wyluzowana, wręcz "hipisowska" wyspa idealna dla osób o naturze imprezowicza. Dziś, będąc w zgodzie z moim wewnętrznym "ja",  mogę wyrazić to miejsce krótkim "pięknem samym w sobie". Zawsze, gdy tam wracam (choć lepsze będzie użycie "wracałam", dawno moja skromna osoba tam nie przebywała), już na wstępie zachwyca mnie... zwyczajne lotnisko. Małe, skromne, ale tam! Wychodząc uderza cię gorące powietrze i dalszy zachwyt nad... palmami! Jak ja kocham te piękne, choć suche drzewa! Dalej już tylko podróż samochodem i podziw nad jakże równymi drogami z pięknymi białymi pasami i cudownymi widokami na lewo i prawo. Jeżeli już takie szczegóły robią wrażenie to dalsza przygoda zapiera dech. Fajnie wspominać czasy, gdy będąc w podstawówce żadna koleżanka nie wiedziała gdzie jest ta cała "Terefyfa", a Pani od przyrody kazała pokazać wyspy na mapie "upewniając się" gdzie leżą... Dziś Kanary są znane niemal na całym świecie, wujek google może nam pokazać wszystko co tam się znajduje. Ja natomiast przedstawię Wam moją krainę czarnego piasku, tam, gdzie naprawdę można odciąć się od reszty świata.

Tak, jak wspominałam przecudowny, bo czarny.
 
Chmury nie przeszkadzają w plażowaniu.
 
Budownictwo.
 
 

Pięknie, choć niebezpiecznie.
 
Smocze drzewo (dracena smocza).

Na potwierdzenie tezy dot. dróg :)

 Atrakcji również nie brakuje, Loro Parque, Siam Parque.


 
W drodze na wulkan Teide (3718m): choć dla mnie z początku straszne, da się je polubić - jaszczurki. Wbrew pozorom to nie "kanarki" są symbolem Teneryfy... :)


Oni też mają swoją Maczugę Herkulesa.
 
Jednym słowem - moje krajobrazy!
 
 
iQué maravilloso!
Al fin... la puesta del sol
 

Diploma.

Ya tengo! Kolejny małe osiągnięcie w moim español. Daje to oczywiście satysfakcję, jak i motywację do dalszego practicar'owania i hablar'owania. Oby tak dalej... Następny językowy rodział w moim życiu?! Mam nadzieję, że będzie to już C1! Ah, te ambicje :)

wtorek, 2 września 2014

O blogu

Nie napisałam dotychczas dlaczego akurat taka nazwa bloga. Wiem, że jest dość oryginalna, dla niektórych pewnie dziwna. Dla mnie to skojarzenie związane z "moim" español. Samo ¿Qué Tal? - typowe hiszpańskie przywitanie, ni to gramatyczne, ni to spójne, uważam, że po prostu wygląda jak prosto z Hiszpanii. Marisol... Uwielbiam zarówno morze jak i słońce, a owe imię jest ich pięknym połączeniem. Chciałam tak oczywiście nazwać swoją córkę, jednak... muszę iść w przyszłości na kompromis z miłością mojego życia :) To imię jest również skrótem od María de la Soledad, ale to już inna historia.

I tak powstała w mojej głowie idea na nazwę bloga. Na koniec mar y sol w kreteńskim, tegorocznym wydaniu. Równie piękna jak i moje ukochane Wyspy Kanaryjskie. Następnym razem trochę o nich właśnie.

Bss.P.

DELE!

Bardzo długo zastanawiałam się jak mam zacząć. Najlepiej od początku... Chociaż sądzę, że początek nie jest tak ważny jak inspiracja. Dla mnie był to zdany egzamin DELE na poziomie B2. Kolejny z moich celów osiągnięty! Nie cieszyłam się tak jak zdałam maturę czy egzamin zawodowy...

Od pory kiedy dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak Diploma de Español como Lengua Extranjera bardzo chciałam go mieć. Wiązało się to jednak (jak w tych czasach bywa) z pieniędzmi. Nie myślałam, że już w wieku 20 lat będę szczęśliwym posiadaczem certyfikatu DELE. Nie mam go oczywiście fizycznie, ponieważ teoretycznie jest on podpisany przez króla Hiszpanii i właśnie leeeeci do mnie. Zobaczymy :) Historia jest taka: miałam ogromne szczęście, że na uczelni, w której studiuję oraz dla mieszkańców wielkopolski zorganizowano kurs przygotowujący na tenże egzamin GRATUITO :) Szybko się zapisałam i równie szybko rozpoczęłam naukę... wieczorną, 4 godziny dziennie przez ok. 4 miesiące. Jak się domyślacie stało się to dość monotonne, zarówno dla mnie jak i dla każdej z grup. Moja - B2 - prawie cała dzielnie wytrwała i mam nadzieję, że wszyscy ujrzeli na stronie Cervanesa uroczy wyraz "APTO " co oznacza "zdany".

 
 źródło: google.pl


Dla zainteresowanych - polecam! Jeżeli tylko będziecie mieli okazję - skuście się nawet i na długi kurs, a przy tym na ciekawostki, nowości językowe, fajne znajomości. Przy okazji wzbogaciłam się o dwie książeczki:



Zawsze możecie odwiedzić stronę: http://diplomas.cervantes.es/

Bss.P.